Forum V-Rock Forum Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
fic about Toshiya ;] again

 
Odpowiedz do tematu    Forum V-Rock Forum Strona Główna » Fanfiction Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
fic about Toshiya ;] again
Autor Wiadomość
PROPHET
obeznany w branży



Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdansk

Post fic about Toshiya ;] again
TOUCH MY TEARS WITH YOUR LIPS



Dla MOUSEE, Mizuki, Kate, Orestes i wszystkich
Wiernych Fanów Paringu KaoruxToshiya
ENJOY!!!



♥ ~ ♥ ~ ♥



Toshiya niczym huragan nawiedził salę prób rozwalając wszystko i wszystkich po kolei. Rozognionym wzrokiem obadał okolicę, po czym wskoczył do łazienki, a sekundę później z niej wybiegł. Nieco zdezorientowani członkowie DeGa przypatrywali się basiście ze spokojem, ale również zaciekawieniem.
Totchi dosłownie przefrunął obok nich z wrzaskiem, wybiegając z pomieszczenia. Gdy kurz opadł Kaoru poprawił sobie włosy i odezwał się cicho ze swą wrodzoną cierpliwością i spokojem:
- Trzy...
- Dwa... - mruknął Die otrzepując swoją koszulkę.
- Jeden... - wychrapał Kyo, bardziej przez sen niż w całkowitej trzeźwości.
Shinya otworzył drzwi, a po chwili do sali wpadł zasapany i roześmiany od ucha do ucha Toto.
- JESTEM BOSKI!!! - ryknął mierząc wszystkich wyzywającym spojrzeniem - JESTEM BOŻYSZCZEM WSZYSTKICH ARTYSTÓW!!! JESTEM NAJPIĘKNIEJSZY! JESTEM MISZCZU BASSU!!! JESTEM BOGIEM SEKSU!!! JESTEM OBIEKTEM POŻĄDANIA MĘŻCZYZN I KOBIET!!! KOL MI A MASTER BEJBEEEEEE MWAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!
Powiało grozą. Kaoru, Die i Shinya ze strachem spojrzeli na pełnego energii basistę, następnie na siebie nawzajem.
- A... To znaczy, że znowu znalazłeś swoją Prawdziwą Miłość Na Całe Życie? - zapytał Shin siadając za perkusją.
- W KOŃCU znalazłem swoją Prawdziwą Miłość Na Całe Życie!!!! - wykrzyknął Toto unosząc najwyżej jak tylko mógł swój palec wskazujący - Teraz wszystko stało się PIĘKNIEJSZEEEEEE *___________________*!!!!!
- A możemy zacząć próbę? - westchnął Kaoru chwytając swoją gitarę.
- Ależ oczywiście, Kaorku! - wyszeptał basista obejmując od tyłu ramiona lidera - A nawet będzie nam szło o wiele, wiele lepiej niż zwykle....
- Taaaaaak....? - mruknął z powątpiewaniem gitarzysta, odwracając się do młodszego i patrząc w jego pełne gwiazd oczy - A to czemu?
- Bo od dzisiaj... - Toshiya powoli przeciął powietrze swoim ramieniem, machając nim leniwie - ...wszystko będzie o wiele, wiele PROSTSZE *0*!!!
- -.-;; Acha...- Kao pokręcił z politowaniem głową, po czym odezwał się ponownie - ... no to...zaczynamy...
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie....
- Toshiya... możesz mi powiedzieć...Co ty, do jasnej cholery, wyprawiasz?! - warknął Kyo odwracając się powoli w stronę basisty "Dlaczego nikt inny mu nigdy nie zwróci uwagi?!?!".
- Gram *_______*. - odparł krótko młodszy muskając palcami struny swojego bassu.
- Ale CO ty grasz?! - Kyo powoli tracił swą wątpliwą cierpliwość.
- Piosenkę ładną gram *________*. - Toshiya obkręcił się na jednej nodze.
- Nie wiem, skąd ty bierzesz cierpliwość do tego człowieka... - mruknął Die pochylając się do spokojnego jak zawsze Kaoru.
- Die...ja do was wszystkich muszę mieć cierpliwość...A do CIEBIE w szczególności. - lider wzruszył ramionami.
- ....! - Daisuke prychnął pod nosem coś obraźliwego po czym położył się na jakiejś kanapie, zwinął w kłębek i zaczął ssać kciuk.
- TO NIE JEST NASZA PIOSENKA!!! - Kyo tymczasem kontynuował wydzieranie się na Totchiego.
- Ale też ładnaaaaaa... - zawył Toshiya.
- ALE TO JEST JAKIEŚ POPOWE GÓWNO!!!! A MY TU MAMY POWAŻNA ROCKOWĄ PRÓBĘ!!!!
Toshiya odłożył swój bass do kąta, a następnie otoczył Kyo ramieniem.
- Bo wiesz, Kyo... - odezwał się rozmarzonym głosem - Nie wszyscy widzą świat w rockowych szarościach i brązach...*_______*
- Ale przynajmniej mogliby się na próbach postarać !!! - ryknął Kyo.
- Idę do domu.... - oznajmił optymistycznie Toto, a na jego twarz wpłynął słodki rumieniec.
- Może niech go ktoś odwiezie, bo w tym stanie pod ciężarówką wyląduje i nawet się nie zorientuje... - mruknął spokojnie Shinya podchodząc do Kaoru.
- No...tylko KTO ma to zrobić? - zapytał lider wiedząc, że oczy Kyo, Shina i leżącego na kanapie Die'a kierują się właśnie na niego - Dlaczego ja? - zapytał rozpaczliwym głosem.
- Bo jesteś odpowiedzialnym mężczyzną i przy tobie nic się Totchiemu nie stanie. - odparł z powagą Shinya.
- I masz samochód! - dodał Daisuke ignorując fakt, że on sam też jest w wóz wyposażony.
- I kochasz Totchiego. - zakończył Kyo za co oberwał od Kaoru z otwartej dłoni w tył głowy.
Kao westchnął przeciągle po czym podszedł do rozmarzonego Toshiyi, który czekał na lidera przy drzwiach. Basista zamrugał kilkakrotnie i uśmiechnął się szerzej. Dlaczego Kaoru przeszło przez myśl, że mógłby w ogień skoczyć dla tego radosnego uśmiechu...?
- Chodź, Toto...odwiozę cię do domu... - warknął gitarzysta.
- Cudownie ^0^!!! - Toshiya klasnął w dłonie po czym podreptał za liderem.


Blondwłosy gitarzysta kątem oka zerknął na siedzącego obok, niemalże przytulonego do szyby Toshiyę. Basista wyglądał tak rozkosznie w tym stanie, ale niestety Kao znał realia i wiedział co będzie się działo za kilka dni. Jednak lider postanowił wesprzeć biednego Totka na duchu i pozwolić mu wierzyć, że w końcu znalazł to, za czym się już od tak długiego czasu rozgląda. "A byś spojrzał w bok, gówniarzu jeden, to byś może NAPRAWDĘ znalazł !!!" wykrzyczało serce starszego.
- Toto... znowu się zakochałeś... - westchnął Kaoru uśmiechając się pod nosem.
- Aż tak widaaaaać? =*____________*= - Totchi odwrócił się w stronę niższego mężczyzny ukazując zaróżowione policzki i błyszczące niczym diamenty oczy.
Kaoru parsknął cicho śmiechem. Nie odezwał się już do chwili, gdy podjechali pod wieżowiec, w którym mieszkał basista.
- Dziękuję, Kao, jesteś taki miły *________*... - wymruczał Toshiya mając głowę odwróconą w stronę lidera, jednak raczej nie patrząc na niego.
- Totchi...uważaj na siebie. - mruknął cicho Kaoru dotykając dłonią policzka młodszego.
- Spokojnie, KaoKao... On nie jest taki jak inni *0*! - Toshiya uśmiechnął się szeroko i niemalże wypłynął z samochodu.
"Zawsze tak mówisz..." Kaoru posmutniał na twarzy.


♥ ~ ♥ ~ ♥



Toshiya przymknął oczy, pozwalając, by jego słone łzy przemieszały się z gorącą wodą płynącą z prysznica.
Po co robić głupie sceny przy wszystkich? Wypłacze się teraz, w samotności, nie ukazując światu bólu, jaki nim targał. Nie zamierzał komukolwiek mówić, że facet, z którym był całe dwa dni zniknął ostatniego ranka, a wraz z nim portfel Totchi'ego i kluczyki od jego samochodu. Nie zamierzał się również spowiadać z tego, że była to kolejna osoba, której zaufał... która, jak mu się wydawało, mogłaby być jego drugą połówką.
Zaszlochał boleśnie. "Dlaczego mi się to wszystko przytrafia?! Ja po prostu chcę w końcu znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie!" wykrzyczało jego przepełnione żalem i rozpaczą serce.
- Niech mi ktoś pomoże... - szepnął opierając się o drzwiczki kabiny prysznicowej.



♥ ~ ♥ ~ ♥



- Ohayou! - zawołał Toshiya z bladym uśmiechem na twarzy.
"Kolejny nieudany związek masz za sobą, co?" pomyślał mimowolnie Kaoru. Czuł, że serce ściska mu się z żalu na widok smutnych, zmęczonych oczu basisty. Dobrze wiedział, że Toto poprzednią noc spędził na wylewaniu łez. Gdyby tylko mógł najchętniej pozabijałby wszystkie osoby, które zraniły jego Toshiyę. "Mojego...?" prychnął w duchu lider "Jakim prawem mojego? Ja jestem w nim tylko beznadziejnie zakochany...=.='..." chwycił swoją gitarę.
Toshiya opadł ciężko na kanapę. Sięgając po swój bass przypadkowo zerknął na Kaoru, nieświadomie zatrzymując wzrok na starszym. Jego obojętna na wszystko, a jednocześnie w pełni zatroskana twarz miała w sobie coś ujmującego. Toto zawsze się zastanawiał jaki ten człowiek był naprawdę. Owszem, znali się już od tak dawna, ale...Kao każdego dnia ukrywał się pod maską, nie chcąc pokazać ani jednego uczucia, które nim targało. "Jesteś taki jak inni....? Czy może potrafiłbyś kochać?" zastanowił się basista jednak po chwili zarumienił się po same cebulki czarnych włosów. Potrząsnął głową "A weź się, Toshiya, tym swoim bassem pieprznij w łeb!" krzyknął na siebie w myślach.



♥ ~ ♥ ~ ♥



- Cześć. - mruknął Kaoru, gdy Toshiya otworzył mu drzwi.
- Ohayou. - bąknął głupio basista zastanawiając się dlaczego czuje falę gorąca zalewającą jego policzki. By ukryć niewiadome zakłopotanie wyszczerzył się radośnie - W czym mogę panu służyć?
- Przyszedłem cię wywlec na spacer. - odparł cicho lider uśmiechając się delikatnie - Chyba, że masz jakieś inne plany...
- Na spacer?! - Toshiya aż podskoczył, jego oczy z niewiadomych przyczyn momentalnie zabłysły milionem gwiazd - Poczekaj, tylko się przebiorę.
Kaoru już chciał odpowiedzieć, że jak dla niego to Totek może nawet w piżamie wyjść, jednak zanim zdążył otworzyć usta basista już zniknął w głębi swojej szafy. Lider uśmiechnął się sam do siebie przekraczając próg mieszkania młodszego.



- Nie będzie ci zimno? - zapytał spokojnie gitarzysta spoglądając na kroczącego wesoło obok Toshiyę.
- Nie! - odparł młodszy z uśmiechem, ale również niejakim zakłopotaniem, zorientowawszy się, że z tego pośpiechu zapomniał ubrać kurtkę. "A może nie przez pośpiech...?" pomyślał karcąc się w duchu - Jest dobrze.
- Toto... - Kaoru odezwał się ponownie po dłuższej chwili milczenia.
- Hai?
- Jak tam twój facet?
- Aaa... - Toshiya podrapał się w tył głowy przymykając jedno oko - Już nie jesteśmy razem.
- ....? - Kao mimowolnie spojrzał z zaciekawieniem na wyższego.
- Hehehehe, to chyba nie była jednak TA osoba ^^. - czarnowłosy odwrócił twarz chcąc jakoś ukryć zbierający się w jego oczach smutek.
Kaoru nie pytał o nic więcej. Totchiego znowu ktoś zranił. Gitarzysta zagryzł gniewnie wargi.


Kaoru odwrócił się od jakiejś tablicy ogłoszeń i spojrzał na siedzącego na trawie nad brzegiem stawu Toshiyę. Basista przyglądał się Księżycowi niby z rozmarzeniem, jednak jego twarz była smutna, przepełniona bólem.
Starszy westchnął zauważywszy jak ciało czarnowłosego drży znacząco. Podszedł bliżej Totchiego.
- Jednak zimno? - zapytał z uśmiechem.
- No troszkę ^____^' - odparł Toto z niejakim zakłopotaniem.
Lider ściągnął z siebie swoją kurtkę i nałożył ją na młodszego, a następnie usiadł za nim, objął jego ramiona swoimi i przycisnął lekko plecy Totchiego do własnej klatki piersiowej.
- Ka-Kao...co ty robisz...? - wyszeptał basista rumieniąc się delikatnie.
- Zdaje się, że było ci zimno. - odparł spokojnie blondyn - Mam się odsunąć?
- Nie...nie odsuwaj... nie... - szepnął młodszy, a gdy Kaoru położył swoją brodę na jego ramieniu wtulił się w starszego jeszcze bardziej, przymykając oczy.
Nie wiedzieć czemu zapragnął, by tak chwila nigdy się nie kończyła.


♥ ~ ♥ ~ ♥


- Z kim on tyle gada? - zapytał nieco zniecierpliwiony Kaoru godzinę po tym, jak Toshiya odebrał telefon.
- Ze swoim facetem. - Kyo wzruszył obojętnie ramionami.
- Facetem? To on znowu kogoś ma?! - lider zdziwił się szczerze. Przecież minęły zaledwie dwa dni od tego wieczoru, kiedy powiedział mu, że nie jest z nikim.
- Nie wiedziałeś? - wokalista zaśmiał się cicho i poszedł do łazienki.
W tym samym czasie zarumieniony Toshiya skończył rozmowę. Odwrócił się twarzą do Kaoru.
- Kao, słuchaj, ja muszę wyjść. - oznajmił basista, jednak widząc wyraz twarzy starszego spoważniał nieco.
- Dlaczego? Ledwo zaczęliśmy próbę. - mruknął lider wkładając dłonie do kieszeni spodni.
- No...bo ja mam.... - Toto spuścił wzrok z niejakim wstydem.
- Spotkanie ze swoim chłopakiem...? - dokończył blondyn.
- ....
- Toshiya, ostatnio wyszedłeś z próby od tak sobie, bo byłeś świeżo zakochany, teraz ledwo minęły cztery minuty od rozpoczęcia zadzwonił twój telefon. Gadasz godzinę i na końcu stwierdzasz, że MUSISZ wyjść. - Kao uniósł brew.
- Kao, przepraszam....
- Nie przepraszaj tylko się zastanów co jest dla ciebie ważniejsze. - odparł spokojnie lider - Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie zawiesić działalność zespołu, dopóty dopóki nie znajdziesz sobie kogoś, kto będzie w stanie przeczekać kilka godzin próby, żeby się z tobą zobaczyć.
- .... - Totchi zagryzł wargi spuszczając głowę.
Kaoru miał rację. Z takim basistą jak on niedługo pociągnie ich zespół.
Gdy zorientował się, że starszy podchodzi bliżej do niego czarnowłosy podniósł niepewnie wzrok. Nagle coś go zmroziło. W oczach lidera nie było jedynie oskarżenia jeśli chodzi o opuszczanie prób. Był w nich smutek, był dziwny ból.
- I uważaj, żeby znowu ktoś cię nie zranił. - szepnął gitarzysta marszcząc brwi.
Zanim Toshiya się zorientował wszyscy rozeszli się w różne strony.


♥ ~ ♥ ~ ♥


Toshiya podkulił nogi, obejmując ramionami kolana. Owszem, spędził cały dzień ze swoim chłopakiem, ale... wcale się nie cieszył. Nie tryskała z niego energia i optymizm jak zawsze. Był nie dość, że zły to jeszcze smutny. Bez przerwy miał przed oczyma twarz Kaoru, jego wzrok, słyszał jego słowa, pełne wyrzutu.
Westchnął ciężko przymykając oczy. Przypomniało mu się jak wtedy, w parku Kaoru go objął i przytulił do siebie. Był zdezorientowany, ale...czuł się tak wspaniale, bezpiecznie. I ten zapach Kaoru...Tak bardzo chciał go teraz zobaczyć, jeszcze raz przeprosić, a potem... wtulić się w niego, zapominając o całym świecie, tak, jak tamtego wieczoru. "Zakochałeś się w nim, Totchi..." zaśmiał się pod nosem, rumieniąc słodko.
Nagle jakby ocknął się z zamyślenia. Podszedł do wieszaka w przedpokoju, na którym wisiała kurtka lidera. Zapomniał mu ją wtedy oddać. "Każda wymówka jest dobra...". Chwycił ją i wybiegł z mieszkania nie zwracając uwagi na padający od kilku godzin ciężki deszcz.

Przedzierając się przez noc nieco rozjaśnioną światłami miasta biegł przed siebie, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy Kaoru. Nagle jednak coś przykuło jego wzrok. Zatrzymał się momentalnie, odgarniając z twarzy mokrą grzywkę. Jego spojrzenie przyciągnęły dwie trzymające się za ręce osoby. Jedną z nich znał dobrze. To był jego chłopak. Nagle znajomy ból zawitał w jego sercu. Ten sam scenariusz, jak zwykle...
Zaszlochał głośno. Odechciało mu się biec. Momentalnie stracił wszystkie siły, jakie pchały go do spotkania z liderem. "Dlaczego to zawsze ja?!?!" krzyczał w myślach.

Dopiero po godzinie spaceru w deszczu dotarł do mieszkania blondwłosego gitarzysty. Wycieńczony przez wszystko nie pukając przekroczył próg. Kaoru, słysząc, że ktoś wszedł, szybko znalazł się w korytarzu. Momentalnie zamarł na widok basisty.
Toshiya odgarnął z twarzy całkowicie mokre włosy.
- Przyniosłem ci kurtkę. - wyszeptał nawet nie podnosząc wzroku na starszego, a zaraz po tych słowach mimowolnie się rozpłakał.
Kaoru chwycił dłoń młodszego, po czym zaprowadził go do swojego salonu. Kilka sekund później pośpiesznie ściągnął z Tota przemoczone ubrania, a odział go we własne, który były dla niego za duże.
Gdy skończył westchnął ciężko siadając na poręczy kanapy, na której usadowił basistę. Pogładził delikatnie jego zmarznięty policzek. Czarnowłosy powoli spojrzał w oczy lidera.
- Piękny jesteś, Totchi, wiesz o tym? - odezwał się spokojnie Kaoru, pozwalając, by lekki uśmiech wtargnął na jego twarz.
Toshiya oparł się swoim ciałem o klatkę piersiową gitarzysty zaciskając dłonie na jego koszuli.
- Kao...ty nie jesteś taki jak oni, prawda? - wyszlochał nieprzytomnie Toto rozpaczliwie tuląc się do blondyna - Nie jesteś...! Ja wiem, że nie...!
- Ćśsiiiii.... już nie płacz, kochanie... - wyszeptał Kaoru całując młodszego we włosy, jednocześnie obejmując go jednym ramieniem.
- Kao... - Toshiya niemalże pisnął jeszcze bardziej przytulając się do lidera.
Kaoru uniósł dłonią podbródek czarnowłosego, by spojrzeć w jego wylewające łzy oczy.
- Już nikt cię nie zrani, Totchi... - wyszeptał, po czym pochylił się do młodszego i delikatnie go pocałował.


♥ ~ ♥ ~ ♥


When you feel all alone
And the world has turned its back on you
Give me a moment please to tame your wild wild heart
I know you feel like the walls are closing in on you
It's hard to find relief and people can be so cold
When darkness is upon your door and you feel like you can't take anymore

Let me be the one you call
If you jump I'll break your fall
Lift you up and fly away with you into the night
If you need to fall apart
I can mend a broken heart
If you need to crash then crash and burn
You're not alone

When you feel all alone
And a loyal friend is hard to find
You're caught in a one way street
With the monsters in your head
When hopes and dreams are far away and
You feel like you can't face the day

Let me be the one you call
If you jump I'll break your fall
Lift you up and fly away with you into the night
If you need to fall apart
I can mend a broken heart
If you need to crash then crash and burn
You're not alone

'Cause there has always been heartache and pain
And when it's over you'll breathe again
You'll breath again


♥ ~ ♥ ~ ♥



DI EEEEEEEEEEEEND *______________________*



***
by PROPHET
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:47, 08 Mar 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum V-Rock Forum Strona Główna » Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin